O skuteczności leczenia nowotworów

23.11.2016 w programie „Superwizjer”, wyemitowanym przez stację TVN, przez ponad 20 min pokazywano Polakom, kim ja jestem, czym się zajmuję, jakie są moje zainteresowania itd., czyli, inaczej mówiąc, pokazywano mnie trochę „od kuchni”. Program według mnie był zrobiony bardzo rzetelnie, ale nie o tym chcę tutaj napisać. Na końcu programu wystąpił pan profesor Szczylik – onkolog. To, co powiedział wymaga poważnego komentarza. Tym, którzy programu nie oglądali wyjaśniam, że pan profesor występując publicznie, w ogólnopolskiej telewizji powiedział, że wyleczalność choroby nowotworowej w Stanach Zjednoczonych sięga 50%, a w Polsce jest to 20 do 30%. Oczywiście wygłosił parę jeszcze innych ciekawych stwierdzeń, na przykład takich, że onkolodzy to jest grupa lekarzy wyselekcjonowanych itd.
– ale to pozostawiam już do skomentowania innym lekarzom. Tym, którzy zaszczytu „wyselekcjonowania” nie dostąpili i są np. lekarzami rodzinnymi lub chociażby „tylko” chirurgami, ortopedami czy medykami innych specjalizacji, czyli „gorszym sortem”. Wrócę jednak do wcześniej wymienionych procentów. Około rok temu jeden z profesorów medycyny, również onkolog, również w wywiadzie udzielonym mediom publicznym, powiedział: „ja mam 50% wyleczeń”. Skąd się wzięła różnica pomiędzy 20%-30%, a 50% w tym samym kraju? A przecież obie cyfry pochodzą od tak zwanych autorytetów onkologii polskiej. Pomijam tutaj brak zgodności występującej pomiędzy dwoma wybitnymi podobno autorytetami w dziedzinie onkologii. Chciałbym zwrócić uwagę czytelników na coś zupełnie innego. W pierwszej części „Ukrytych Terapii” cytowałem publikację naukową, która opisywała, w jakim procencie chemioterapia przyczyniła się do pięcioletniej przeżywalności pacjentów nowotworowych. W onkologii skuteczność terapii określa się na podstawie przeżywalności pięcioletniej pacjentów nowotworowych od momentu postawienia diagnozy i rozpoczęcia ich leczenia. Innymi słowy, jeśli pacjent nowotworowy od momentu diagnozy przeżył 5 lat i więcej, wtedy w statystykach oznaczone to jest jako sukces, a co za tym idzie, uznaje się terapię za skuteczną. Wtedy właśnie określa się procentowo liczbę takich osób, które te 5 lat przeżyły. Jest jednak mały problem. Jeśli dana osoba przeżyje 5 lat, ale na skutek choroby nowotworowej umrze w pierwszym dniu po upływie 5 lat – wtedy w statystykach dotyczących skuteczności stosowania chemioterapii odznacza się to ciągle jako sukces. Cytowane w mojej książce analizy naukowe skuteczności chemioterapii wskazują, że była ona skuteczna ŚREDNIO w mniej niż 3%. Innymi słowy, średnio w 97% chemioterapia NIE przyczyniła się do przeżywalności pięcioletniej. To jak to w końcu jest? Poważna, bo przecież jak najbardziej naukowa publikacja, wskazuje na to, że wyleczalność po zastosowaniu chemioterapii jest na tak niskim poziomie, a jednocześnie polscy profesorowie medycyny twierdzą, że mają wyleczalność na poziomie 30 do 50%. Jak to możliwe? Bez wątpienia „kroi” im się Nobel.

Można np. zrobić tak, żeby opinii publicznej przekazać informację jak najbardziej prawdziwą wskazującą na wyleczalność np. 80%. Jak? Bardzo prosto. Wystarczy określić, jaki procent pacjentów żyje jeszcze po np. 6 miesiącach stosowania chemioterapii. Po jednym roku byłoby być może 60%, a po dwóch latach być może 40%. Ani jeden ani drugi profesor nie odważył się podać, z jakiego okresu jest te 20 czy 50%. To jest wielka nieuczciwość. W ten sposób obaj profesorowie, publicznie, tej nieuczciwości się dopuszczają. Sprawiają wrażenie wśród społeczeństwa polskiego, że chemioterapia, którą stosują ma tak pozytywne skutki, podczas gdy publikacje naukowe mówią coś zupełnie innego.

W 2 części „Ukrytych Terapii” cytuję dla odmiany badania, które podeszły do tego tematu z trochę innej perspektywy. Otóż zadano pytanie: o jaki czas chemioterapia przedłuża życie pacjentów nowotworowych?

Wiadomo, że stosowanie chemioterapii w zdecydowanej większości prowadzi do powstania fatalnych skutków ubocznych. Czy w takim razie cena tego cierpienia jest warta jego poniesienia, jeśli chemioterapia przedłuży pacjentowi życie np. o 3, 4 czy 5 lat? W związku z tym przeanalizowano skuteczność w tym kontekście około 70. najnowszej generacji środków chemioterapeutycznych. Analiza tych badań wykazała, że chemioterapia rzeczywiście przedłuża życie pacjenta nowotworowego, ale średnio o… 2 miesiące. Dlaczego nie informuje się o tym społeczeństwa? Dlaczego   panowie    profesorowie o tym nie mówią? Dlaczego tak zwani dziennikarze medyczni nie puścili o tym pary z gęby?Brak uczciwości w przekazywaniu tego typu informacji polskiemu społeczeństwu doprowadza do dewaluacji tytułów profesorskich, jakie im nadano. Tytuł taki do czegoś zobowiązuje. Tytuł taki zobowiązuje do niczym nieskalanej uczciwości. Profesorowie to przecież autorytety dla swoich studentów i nie tylko. Tacy profesorowie w ten sposób mogą również „kształcić” swoich studentów i to mnie przeraża.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie: Harmonia. Twoje Zdrowie, Twoja Odpowiedzialność w wydaniu styczeń/luty 2017. 

Tu znajdziesz więcej informacji.

Jerzy Zieba