Szczepionkowe eldorado

Mam to już za sobą. Właśnie zakończyłem serię filmików wskazujących na niebezpieczeństwa szczepionek. Ujawniam w nich informacje, dane, publikacje medyczne, od których opublikowania media głównego nurtu uciekają jak diabeł od święconej wody. Pytanie zachodzi: dlaczego tak się tego boją? Dlaczego tak bardzo boją się przekazania społeczeństwu polskiemu prawdy? Kiedy to nawet sam producent szczepionki informuje, że po jej zastosowaniu (ale już po wypuszczeniu szczepionki na rynek) zgłaszano schorzenia takie, jak paraliż mięśni, migreny czy np. stwardnienie rozsiane. Dlaczego nie jest to przekazywane rodzicom dzieci? Mało tego, kiedy w szczepionce przeciwko odkleszczowemu zapaleniu mózgu producent mówi, że jednym z powikłań jest… zapalenie mózgu, to czy rodzic takiego dziecka nie powinien o tym wiedzieć? Z pewnością obowiązkiem lekarza jest powiadomić rodzica o tego typu skutkach ubocznych podawania danej szczepionki. Praktyka jednak wskazuje na to, że lekarze sami nie wiedzą, że tego typu powikłania mogą wystąpić. Przeciętny lekarz nie ma najmniejszego pojęcia również o prawdziwym składzie szczepionki. Który lekarz zawiadamia rodziców, że dana szczepionka może spowodować modyfikację genetyczną ich dziecka? Niezwykle ciekawe byłoby przeprowadzenie badania opinii publicznej, pytając respondenta czy np. zgodziłby się na podanie swojemu dziecku substancji (w postaci zastrzyku domięśniowego), która może spowodować zaburzenia gospodarki genetycznej jego dziecka? Niezwykle ciekawe byłoby, jak na takie pytanie odpowiedzieliby lekarze, a w szczególności pediatrzy. Jak na to pytanie by odpowiedzieli pediatrzy, gdyby dotyczyło ono ich dziecka?

Niebezpieczeństwa, jakie niosą ze sobą szczepionki nie ulega jakiejkolwiek wątpliwości, chyba że posłuchamy tak zwanych ekspertów występujących w mediach głównego nurtu. W tego rodzaju mediach szczepionkowy świat to po prostu Eldorado. Tam zawsze wszystko jest piękne, zawsze wszystko jest skuteczne, no i oczywiście bezpieczne. Dlaczego więc po szczepieniach występuje tak ogromna liczba powikłań, którą ja szacuję na zdecydowanie powyżej 1 000 000 chorych, uszkodzonych zdrowotnie dzieci? Polskich dzieci. Logopedzi biją na alarm, są wręcz oblężeni, dzieci mają ogromne problemy z wymową. Psychologowie dziecięcy doświadczają tego samego zjawiska, 10 czy 12-latki cierpią bardzo poważnie na depresję. Alergie są już w tej chwili nie do opanowania. Po szczepieniach u noworodków w wieku 4, 5 czy 6 miesięcy lekarze pediatrzy stwierdzają cukrzycę typu… 2! Jest to rodzaj cukrzycy, która kiedyś występowała u osób po 50. roku życia. Media zawiadamiają o epidemii cukrzycy typu 1 i typu 2 u dzieci i młodzieży. Psychiatrzy stwierdzają u 17 czy 20-latków występowanie typowych symptomów demencji starczej. Nauczyciele alarmują: dzieci i młodzież mają ograniczone wielokrotnie zdolności uczenia się, zapamiętywania, kojarzenia faktów, logicznego argumentowania czy uzasadniania. W wielu polskich szkołach w tej chwili zakłada się klasy specjalne dla dzieci cofniętych w rozwoju. Oficjalne dane amerykańskiego Urzędu ds. Kontroli Chorób stwierdzają, że po podaniu szczepionki przeciw WZW-B ryzyko wystąpienia autyzmu wzrosło o 762%! Zwracam uwagę na to, że dotyczy to zaledwie jednej szczepionki, a przecież zgodnie z kalendarzem szczepień, dzieci do ukończenia drugiego roku życia dostają 30 szczepionek. Zgodnie z polskim prawem, podawanie substancji toksycznych człowiekowi jest zagrożone karą więzienia. Tak, za to się siedzi w więzieniu, chyba że ta substancja nazywana jest „szczepionką ochronną”. Dlaczego podanie do krwiobiegu dziecka substancji takiej jak formaldehyd, uznanej za substancję powodującą nowotwory, nazywa się działaniem ochronnym? Kogo to chroni? Z pewnością nie chroni dziecka. Szczepionka ta ma jednak działanie ochronne i z tym trudno jest się nie zgodzić, albowiem chroni ona interesy producenta szczepionki.

Czy podanie do organizmu dziecka różnego rodzaju toksyn, które mogą mu uszkodzić DNA można nazwać działaniem ochronnym?

Tego typu skutki uboczne podawania szczepionek są od dawna udowodnione. Naukowo potwierdzone. Dlaczego więc o tej „stronie szczepionkowego medalu” nic nie słyszymy? Czy nie jest to czasami obowiązkiem mediów, a szczególnie mediów naszych, polskich, należących do polskiego narodu? A może… ktoś po prostu boi się utraty tego eldorado? Czyżby tego bały się należące do nas Telewizja Polska i Polskie Radio?

Do prezesa Jacka Kurskiego wysłałem list w tej sprawie. Zarządza on telewizją i radiem, które należą do NAS, do narodu polskiego. Napisałem, że chcę wystąpić w naszej telewizji, aby tego typu informacje przekazać polskiemu społeczeństwu, co jest częścią misji naszych mediów. Kopię tego listu wysłałem też do pana Jarosława Kaczyńskiego z prośbą o wsparcie. Czekam już ponad 30 dni na odpowiedź.

Ze względu na istniejące dowody naukowe dotyczące niebezpieczeństwa szczepień, które tak skrzętnie się przed nami ukrywa, niepotrzebne nam są już jakiekolwiek debaty. Mamy ich dość! Mamy ich po dziurki w nosie! Potrzebne jest nam teraz konkretne działanie ze strony urzędników czy polityków, chyba że chcą się doczekać konkretnego działania ze strony polskiego społeczeństwa.


Artykuł ukazał się w czasopiśmie: Harmonia. Twoje Zdrowie, Twoja Odpowiedzialność w wydaniu maj/czerwiec 2018. 


Tu znajdziesz więcej informacji.

Jerzy Zieba