Czy Nowy da radę?

Oczywiście, chodzi mi o nowego ministra zdrowia. Czy nowy minister będzie miał na tyle silny kręgosłup moralny, że oprze się naciskom przemysłu farmaceutycznego? Przecież nie tak dawno premier Morawiecki powiedział, że: „Polska jest uzależniona od przemysłu farmaceutycznego”. Tego typu stwierdzenie natychmiast powoduje powstanie pytania: „kto do tego doprowadził i kto to nadal toleruje?”. To, że przemysł farmaceutyczny panoszy się w Polsce bez żadnych hamulców widać każdego dnia. Szczególnie jest to widoczne w przypadku szczepionek, ale nie tylko. Jak można nazwać fakt, że przedstawiciel firmy farmaceutycznej może wejść do apteki i zupełnie bezkarnie przeglądać wszystkie dane dotyczące tego, który lekarz, jakie leki przepisuje lub też jakich nie przepisuje? Przemysł farmaceutyczny przecież  niedawno opublikował komu daje łapówki. Czy tego typu wizyty „policjantów” przemysłu farmaceutycznego w naszych aptekach mają z tym cokolwiek wspólnego? 

Nauka, szczególnie związana z medycyną, w sposób bardzo zdecydowany określa, co stanowi badania naukowe wiarygodne, a co nie stanowi. Nauki medyczne w sposób absolutny wymagają tego, że żeby dane badania były wiarygodne muszą spełnić szereg bardzo precyzyjnie określonych wymogów. Dotyczą one głównie sposobu przeprowadzania badań naukowych. 

Jednym z wymogów jest np. to, że badania takie powinny być potwierdzone przez co najmniej dwa inne ośrodki naukowe gdzieś na świecie, że wyniki powinny być opracowane statystycznie przez niezależne jednostki naukowe itd. Tego typu wymogi przestrzegane są zawsze, w szczególności w badaniach dotyczących różnego rodzaju eksperymentów medycznych, np. na zwierzętach. 

W przypadku badań klinicznych leków sprawa ma się zupełnie inaczej. Producent substancji, którą chce wprowadzić na rynek, żeby sprzedawać ją jako lek, musi również przeprowadzić szereg badań klinicznych. Problem jednak polega na tym, że po zebraniu danych wyniku testów klinicznych, sam producent przeprowadza ich analizę, opracowuje dane statystyczne, korzysta tylko z własnych laboratoriów i w sposób zupełnie niekontrolowany, bez żadnej niezależnej weryfikacji, nie oceniany przez jakiekolwiek inne ośrodki zewnętrzne, przekazuje te informacje do FDA w celu uzyskania zezwolenia na wprowadzenie tego leku do obrotu. 

Jak to nieraz przywykliśmy mówić: „jest sędzią we własnej sprawie”. Jakoś nikogo nie dziwi fakt, że taka całkowita dowolność postępowania firm farmaceutycznych niekoniecznie leży w interesie pacjenta, jak również sprzyja nieograniczonej korupcji. Podawane do publicznej wiadomości informacje dotyczące tak zwanych „przekrętów” na etapie badań klinicznych nikogo już nie dziwią, a… może powinny. Dlatego, że o ludzkie zdrowie i życie tutaj chodzi. 

Efektem tego jest to, że po wprowadzeniu leku do obrotu nagle wybucha skandal, bo ludzie zaczynają jeszcze bardziej chorować albo umierają. Dlaczego tak się dzieje, skoro dany lek przeszedł przez rygorystyczne badania kliniczne, a przynajmniej tak się to nam przedstawia? 

Przykładem jest znana sprawa dotycząca leku, jakim był słynny Vioxx. Musiało umrzeć około 100 000 osób, żeby „lek” ten został wycofany z obrotu. 

Cała procedura badań klinicznych nadzorowana przez amerykańskie FDA ma naprawdę bardzo dużo sensu. Jest to spowodowane tym, że przemysł farmaceutyczny wprowadza do organizmu człowieka substancje, które najczęściej są dla tego organizmu obce. Wtedy układ odpornościowy człowieka może zareagować w taki sposób, że doprowadzi do śmierci osoby, której takie ciało obce podano. Stąd właśnie te procedury wymagają odpowiednio przeprowadzonych badań klinicznych z zachowaniem tak zwanego złotego standardu. Ten sposób przeprowadzania badań klinicznych został stworzony po to, aby ustrzec przyszłych pacjentów przed zdrowotną katastrofą.

Inaczej mówiąc, wprowadzenie leku do obrotu bez przeprowadzenia takich badań może doprowadzić do tragicznych konsekwencji. Takie postępowanie byłoby karygodne, nielegalne i najprawdopodobniej kryminalne. 

Jednakże, nikt jeszcze mi nie wyjaśnił, dlaczego tzw. badania kliniczne szczepionek w żadnym przypadku nie spełniają, nawet nie przypominają(!), warunków „złotego standardu” badań klinicznych? Wiadomo, że żadna szczepionka nigdy nie przeszła przez badania kliniczne spełniające te standardy! Żadna! 

Wprowadzenie do obrotu w Polsce jakiejkolwiek substancji zaklasyfikowanej jako lek, który nie przeszedł przez jakiekolwiek, najmniejsze nawet testy kliniczne, z pewnością byłoby nielegalne. Chyba, że „lek” ten otrzyma nazwę: „szczepionka przeciw grypie”. Szczepionka przeciw grypie jest właśnie lekiem wprowadzanym do organizmu Polaków dorosłych i dzieci bez żadnego badania klinicznego, nawet najmniejszego. Jest to jedyny „lek” (niczego przecież nie leczy), który nie wymaga wykazania jego skuteczności ani, co najważniejsze, jego bezpieczeństwa. Podawana jest w ciemno, na ślepo, „na wariata”… tylko kto tu jest wariatem? Ten, kto niestety, często nieświadomie daje się zaszczepić? Czy ten, kto na takie szczepienia pozwala, a co gorsza – zmusza do ich stosowania? A może w tym przypadku „wariat” to określenie zbyt łagodne? 

Ogromnym zagrożeniem dla płodu kobiety w ciąży jest zaszczepienie jej przeciwko grypie. Tak, wiem, że zabrzmiało to dość kontrowersyjnie czy też bardzo radykalnie. Być może, ale REAKCJI organizmu kobiety po podaniu jej szczepionki przeciwko grypie ja już nie zmienię. Po podaniu kobiecie w ciąży szczepionki przeciwko grypie prawdopodobieństwo urodzenia dziecka autystycznego czy w późniejszym wieku schizofrenicznego bardzo silnie wzrasta. Jeden z lekarzy amerykańskich, który dogłębnie ten stan przeanalizował, powiedział, że taka kobieta jest „fabryką” autyzmu i schizofrenii. 

Na etykietach suplementów diety, a więc substancjach znajdujących się w żywności należy umieszczać ostrzeżenie, że ten suplement nie nadaje się dla kobiet w ciąży czy kobiet karmiących, bo istnieje TEORETYCZNE ryzyko, że coś, co jest suplementem diety, z jakiegoś powodu może być szkodliwe dla kobiety w ciąży. Jeśli by się chciało to zastosować u kobiet w ciąży, wtedy trzeba byłoby przeprowadzić badania kliniczne, obserwować przez długi czas (kilka lat) czy czasami nie dzieje się coś złego z płodem itd… itd… a przecież to tylko suplement diety… coś, co jest w jedzeniu! 

Jednakże wpakowanie do krwiobiegu kobiety w ciąży szczepionki przeciw grypie powodującej powstanie w jej organizmie niezwykle groźnych toksyn dla jej płodu jest OK! Powtarzam: szczepionki, która nawet nie „powąchała” jakichkolwiek badań dotyczących jej bezpieczeństwa w ogóle, a bezpieczeństwa u kobiet w ciąży szczególnie! Dlaczego tzw. media głównego nurtu nie informują społeczeństwa o tym karygodnym fakcie? Jak teraz to nazwać? Hipokryzja? Głupota? Ignorancja? Jak można nazwać inaczej podawanie do organizmu kobiety w ciąży substancji, która nigdy nie była przebadana klinicznie? Czy czasami nie jest to działanie przestępcze? Do wyboru. Jak można w takiej sytuacji nazwać tych, którzy do takich szczepień namawiają i nakłaniają?

Przez dwa lata zbierałem materiały dotyczące katastrofalnych skutków stosowania szczepionek. Całość opublikowałem w formie filmików, które umieściłem na portalu Vimeo (brak cenzury, jeszcze). Z wielkim zadowoleniem stwierdzam, że filmiki te są ściągane i rozpowszechniane również przez lekarzy i studentów medycyny J.

Czytaj także: https://tinyurl.com/y9t4kevc

Polacy muszą poznać prawdę o szczepionkach. Kluczem do tego jest edukacja. Rodzice powinni wyposażyć się w wiedzę, a następnie podjąć decyzję: szczepić czy nie szczepić. Po to właśnie stworzyłem te filmiki. Kim okaże się, w tym kontekście, nowy minister zdrowia? Czy okaże się sługą przemysłu farmaceutycznego? Pozostaje nam tylko czekać.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie: Harmonia. Twoje Zdrowie, Twoja Odpowiedzialność w wydaniu marzec/kwiecień 2018. 

Tu znajdziesz więcej informacji.

Jerzy Zieba