C – witamina ciężkiej wagi

Zbliża się okres jesienno-zimowy, a wraz z nim nie- uchronne przeziębienia. Jednak… czy rzeczywiście nieuchronne? Jestem przekonany, że nie. Warunkiem jest jednak, żeby przed tym okresem w odpowiedni sposób przygotować do niego nasze organizmy. Wielokrotnie w takich przypadkach mówimy o konieczności stosowania witaminy C, ale z nich doświadczenia wiem, że kiedy mówię o witaminie C, natychmiast słyszę wiele pytań dotyczących jej stosowania. Przede wszystkim – jak zawsze zwracam na to uwagę – najlepszą formą witaminy c jest jej forma naturalna, tzn. taka, jaka znajduje się np. w owocach. Ta witamina C, to jest tak naprawdę cały zbiór różnych substancji, a nie tylko kwas askorbinowy. Przywykło się mówić, że kwas askorbinowy jest witaminą C, lecz kwas askorbinowy stanowi tylko jedną część całego kompleksu substancji, które działają prozdrowotnie. Problem polega na tym, że z technicznego punktu widzenia niemożliwe jest wyizolowanie kwasu askorbinowego i setek innych substancji, które z nim współpracują. Właśnie z tego technicznego powodu najłatwiej da się wyizolować lub też wyprodukować czysty kwas askorbinowy. Na szczęście na polskim rynku pojawia się w tej chwili coraz więcej produktów, które opisuje się jako witamina C naturalna tzn. taka, która nie tylko zawiera kwas askorbinowy pozyskany z produktów naturalnych, ale również wiele substancji, które w naturalny sposób znajdują się np. w owocach. Z pewnością nie są to wszystkie substancje, jakie w owocach dała nam Matka Natura. Są to produkty zbliżone do natury. Taki rodzaj witaminy C wykazuje największą biodostępność i największą bioaktywność. Oznacza to również, że takiej witaminy po- trzeba odpowiednio mniej, żeby uzyskać ten sam efekt. Niestety, są to produkty stosunkowo drogie i w codziennej rzeczywistości naszego kraju nie są one w finansowym zasięgu każdego Polaka. Z tego też powodu, wynikającego z konieczności, a właściwie zasobności portfela, czasami jedynym rozwiązaniem jest zastosowanie kwasu askorbinowego. Podkreślam, że nie jest to sposób najlepszy, ale… co ma zrobić człowiek, którego po prostu na lepszą formę witaminy C nie stać?

Zmieszanie kwasu askorbinowego ze sproszkowanymi bioflawonoidami również nie jest rozwiązaniem najlepszym, a takie produkty też są w sprzedaży. Stosunkowo prostym i tanim rozwiązaniem jest dodanie nawet niewielkiej ilości kwasu askorbinowego do ŚWIEŻO wyciśniętego soku z jabłka, najlepiej oczywiście z uprawy ekologicznej. W takim przypadku możemy liczyć na to, że kwas askorbinowy znajdując się w otoczeniu naturalnych substancji zawartych w soku spełni swoją rolę. Jest to rozwiązanie typu „wytrych”, ale… lepszy rydz, niż nic. Wielokrotnie słyszę pytanie: która forma kwasu askorbinowego jest lepsza – lewoskrętna czy też prawoskrętna? Na to pytanie jest tylko jedna prosta odpowiedź. W naturze występuje tylko i wyłącz- nie forma lewoskrętna. Forma prawoskrętna jest zwykłym odczynnikiem chemicznym i jako wita- mina nigdy nie powinna być ani sprzedawana, ani tym bardziej zażywana. W związku z tym, jeśli opis danego produktu wskazuje na to, że jest to witamina prawoskrętna lub też jest oznaczona literką D, nie należy jej kupować. Jeśli już, należy kupić kwas askorbinowy lewoskrętny, często oznaczany literką L.

Jednym z najbardziej popularnych produktów jest acerola, ale tutaj też należy zwracać uwagę na to, ile tak naprawdę jest aceroli w danym produkcie. Niestety, kreatywność producentów nie jest ni- czym ograniczona i związku z tym można spotkać się z produktem, który zawiera 10 mg aceroli i np. 500 g kwasu askorbinowego, ale całość może być opisana jako po prostu acerola. Tak więc, profilaktycznie – najlepiej jest używać witaminy C jak naj- bardziej zbliżonej do naturalnej. Kiedy jednak mamy już infekcję (niekoniecznie musi to być infekcja dróg oddechowych, ale np. infekcja zęba), wtedy bardzo często do osiągnięcia efektu terapeutycznego za- stosowanie nawet kilkuset miligramów witaminy C w postaci naturalnej może nie przynieść spodziewanego efektu. Rozwiązaniem doraźnym jest zastosowanie kwasu askorbinowego, w ilościach niewielkich, jak np. 2 gramy (ok. 1/3 łyżeczki), ale co ok. 45 minut. Kwas askorbinowy słabo się wchłania. Im więcej go weźmiemy jednorazowo, tym jego wchłanialność zmniejsza się nawet do kilku procent. Tak więc mniej, a częściej, jest lepszym rozwiązaniem. Jak przez lata swoich doświadczeń i zastosowań praktycznych zauważył dr Cathcart, najlepsze wyniki daje takie dobranie dawki i jej częstotliwości po- leży dawkę zmniejszyć, ale… nie przestawać brać witaminy. Zauważył, że (co ja potwierdzam), skutki terapeutyczne są czasami natychmiastowe, co dość dokładnie opisałem w mojej książce.

Dr Thomas Levy – jeden z najlepszych specjalistów w temacie witaminy C – wręcz sugeruje, aby raz w miesiącu celowo wywołać lekką biegunkę biorąc większe ilości witaminy C w krótkim czasie. Twierdzi, że zabieg ten działa niezwykle korzystnie na florę bakteryjną jelit, jednocześnie usuwając złogi kałowe, które jeśli nie są regularnie usuwane, z czasem mogą stać się poważnym problemem zdrowotnym.

Tutaj trzeba zaznaczyć, że – szczególnie przy wyższych dawkach – u niektórych osób może wystąpić lekki ból brzucha, wzdęcia, pieczenie cew- ki moczowej czy też uczucie „przelewania w brzuchu”, wtedy dawkę należy odpowiednio zmniejszyć. Rozwiązaniem tego problemu jest zastosowanie zamiast kwasu askorbinowego jego soli wapniowej lub sodowej, czyli takiej formy, którą opisuje się jako ZBUFOROWANA forma witaminy C. Innymi słowy: askorbinianu wapnia lub askorbinianu sodu. Lepszą formą jest askorbinian sodu.

Przy czym zdolność neutralizowania wolnych rodników tymi formami witaminy C (a o taką neutralizację nam chodzi w każdym przypadku) jest o połowę mniejsza, niż w przypadku zastosowania kwasu askorbinowego.

Ponieważ witamina C jest rozpuszczalna w wodzie, nerki szybko wydalają jej nadmiar. Jeśli ktoś ma problemy z nerkami, zaleca się ostrożność i bardzo powolne stosowanie witaminy C – najlepiej pod kontrolą lekarza.

Od niedawna zyskująca na swojej popularności w Polsce witamina liposomalna jest czymś zupełnie innym. Liposomy to po prostu niezwykle małe kuleczki specjalnego tłuszczu, w których, jak w kapsułce, zamknięta jest witamina C. Liposomy są tak niewielkiego rozmiaru (nano), że bez problemu ulegając wchłonięciu w jelitach przedostają się do krwi, a następnie wbudowując się w błonę komórkową uwalniają swój „ładunek” bezpośrednio do wnętrza komórki. Taka jest teoria. Bezpośrednie uwalnianie witaminy C do komórki ma oczywiście bardzo dużo sensu, szczególnie w przypadkach nowotworów. Moje doświadczenie w tym zakresie wskazuje jednak na to, że w infekcjach lepiej sprawdza się witamina C, która nie jest w formie liposomalnej. Może to wynikać z JAKOŚCI wita- miny w formie liposomalnej. Należy tu wspomnieć o tym, że w Internecie znajdziemy wiele opisów domowego sposobu produkowania liposomalnej witaminy C w urządzeniach, które są popularnymi myjkami ultradźwiękowymi. Taką witaminę „liposomalną” zacząłem sam wytwarzać ok. 10 lat temu, ale okazało się, że to nie były liposomy, tylko emulsja – a to jest zupełnie coś innego. Znam do tej pory tylko jedną firmę (z USA), która naprawdę po- trafi wyprodukować liposomalną witaminę C. Jest już ona osiągalna w Polsce, ale… cena dla wielu osób jest po prostu zaporowa.

Na koniec należy powiedzieć, że stosowanie wita- miny C profilaktycznie jest niezwykle cenne nie tylko ze względu na budowanie odporności organizmu na przeziębienia. Jeszcze większe, dodatkowe zabezpieczenie przed przeziębieniami (i nie tylko!) da nam odpowiedni poziom witaminy D, a w szczególności jej metabolitu nazwanego jako 25(OH). Poziom tego metabolitu powinien być wyższy niż 50 ng/ml.

Z nieznanego powodu grypa atakuje nas właśnie w okresie jesienno-zimowym. Czy naprawdę z nie- znanego nam powodu? Przecież wirus nie zna się na kalendarzu. Czy ataki tej choroby nie są więc spowodowane w tym okresie niedoborami takich prostych środków odżywczych, jak np. witamina C czy też obniżony poziom 25(OH) ze względu na znacznie mniejsze nasłonecznienie?

Właściwe przygotowanie organizmu do okresu jesienno-zimowego spowoduje, że zastosowanie „szczepionek przeciw grypie” będzie całkowicie zbędne.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie: Harmonia. Twoje Zdrowie, Twoja Odpowiedzialność w wydaniu listopad/grudzień 2015. 

Tu znajdziesz więcej informacji.

Jerzy Zieba