COVID-19. Jak to zatrzymać?

Najpierw kilka słów wyjaśnienia. COVID-19 to nie jest wirus. COVID-19 to zespół objawów spowodowanych rzekomym zakażeniem przez wirus o skróconej nazwie SARS-2. Celowo napisałem „rzekomym zakażeniem” przez wirus, ponieważ nie ma dowodu naukowego na to, że ten wirus w ogóle istnieje. Żeby stwierdzić, że jakiś patogen jest wirusem, trzeba wykonać bardzo proste doświadczenie. Należy pobrać wymaz od co najmniej 500 osób. Im więcej, tym lepiej. Próbkę należy obejrzeć pod mikroskopem i z tej próbki wybrać tylko te elementy, które podejrzewamy, że są wirusem. Łatwo się mówi „wybrać”, ale co konkretnie? Pod mikroskopem widoczna jest „zupa”, w której pływa setki, a może tysiące różnych elementów. Wiele z nich wygląda niemalże identycznie. W związku z tym trzeba dokonać jakiegoś wyboru i wybrać te elementy, które są najbardziej do siebie podobne. Następnie, w jakiś sposób trzeba wyizolować tylko te elementy, które podejrzewamy, że są wirusem. Należy się upewnić, że nasz izolat zawiera wyłącznie tak samo wyglądające elementy. Następnie należy przygotować próbkę tkanki ludzkiej, co do której mamy pewność, że nie jest zanieczyszczona żadnym elementem mikrobiologicznym. Taką perfekcyjnie czystą pod względem mikrobiologicznym tkankę należy zakazić tym, co podejrzewamy, że jest wirusem. Po zakażeniu tej tkanki należy zobaczyć czy wprowadzony wirus ulega replikacji, czyli namnażaniu się. Jeśli tak, jest to wirus, jeśli nie, wirusem nie jest. No i tutaj mamy już pierwszy problem, a mianowicie, nikt na świecie takiego prostego doświadczenia nie wykonał. Coś, co nazywamy SARS-2 nigdy nie zostało wyizolowane, jak również nigdy nie zostało udowodnione, że jest to wirus. To jest jak najbardziej naukowy fakt. Być może jest coś, jakiś patogen, który powoduje powstanie objawów nazywanych COVID-19. Nikt jednak nie wykazał, że jest to wirus, a w szczególności, że jest to SARS-2.

Nie ulega wątpliwości, że u wielu osób występują objawy, które określono jako typowe dla choroby wirusowej opisanej nazwą: COVID-19, a więc: bóle głowy, podwyższona temperatura, bóle mięśni i stawów, osłabienie, dość często, ale nie zawsze wystąpić może utrata węchu i smaku. W poważniejszych przypadkach może dojść do silnego kaszlu i utrudnienia oddychania. Podkreślam, że utrata węchu czy smaku nie jest symptomem obecnym w 100% przypadków. Np. u 6% osób występuje bardzo silne, czasami trudne do opanowania uczucie senności. U mnie np. wystąpiły typowe, książkowe objawy COVID-19 właśnie z takim uczuciem senności. Zrobiłem na moim kanale https://bitchute.com/jerzy-zieba filmik, w którym opisywałem, że w ciągu ok. 7 godzin, bez stosowania niczego, wszystkie symptomy prawie w 100% zniknęły. Wtedy zaczęła się lawina pytań, np. skąd wiem, że byłem zakażony wirusem SARS-2? Tego nie wiem, dlatego, że nie istnieje na świecie metoda, która pozwoliłaby na jednoznaczne określenie, że miałem w sobie właśnie ten wirus.

Wielu z Czytelników oczywiście wskaże tzw. testy genetyczne typu RT-PCR, przy pomocy których stawia się diagnozę — ktoś jest zakażony lub nie. To właśnie diagnoza dokonana na podstawie wyniku pozytywnego tego testu jest podstawą podejmowania wszelkich decyzji dotyczących sytuacji związanych z COVID-19. To właśnie na podstawie wyników tego testu np. wprowadzane są kwarantanny. Wszystkie bez wyjątku, skorumpowane media każdego dnia zawiadamiają społeczeństwo polskie, że w jakimś mieście stwierdzono następne „ognisko” tego wirusa. No właśnie wyniki tego testu są używane do bezustannego, bezlitosnego straszenia polskiego społeczeństwa, czemu prawie zawsze towarzyszą obrazy jakichś ufoludków w kombinezonach, przypominających kombinezony kosmiczne. To właśnie wynik pozytywny takiego testu jest diagnozą prowadzącą do podejmowania decyzji, które w sposób bezlitosny niszczą psychicznie tysiące Polaków. Wszyscy bez wyjątku lekarze wiedzą lub wiedzieć powinni, że długotrwały, chroniczny stres, kończyć się może katastrofą zdrowotną tysięcy ludzi. Na podstawie diagnozy otrzymanej w wyniku tego testu, w sposób bezprecedensowy niszczona jest cała Polska gospodarka. I tutaj mamy ogromny problem. Twórca tego testu, który dostał za jego odkrycie nagrodę Nobla, wyraźnie powiedział: „ten test nie nadaje się do diagnozy medycznej”. Mało tego, dokumentacja techniczna przeprowadzenia tego testu, w kilku miejscach mówi wyraźnie i jednoznacznie: „Wynik otrzymany przy pomocy tego testu, w żaden sposób nie może być traktowany jako diagnoza medyczna”. Z tego właśnie powodu test ten, nigdzie na świecie nie otrzymał tzw. walidacji. Innymi słowy, z naukowego punktu widzenia test ten jest zupełnie nieprzydatny do tego, do czego się go stosuje. W tym kontekście stosowanie tego testu jest równoznaczne z przestępstwem kryminalnym dokonywanym przez tych, którzy test ten stosują w celu podejmowania decyzji dotyczących „ognisk” zakażeń itd. W związku z tym każdy przekaz medialny z Ministerstwem Zdrowia włącznie jest obarczony tym, że społeczeństwu przekazuje się niezwykle ważne informacje na podstawie czegoś, co nie ma żadnego umocowania naukowego. W dzisiejszej Polsce to jednak nikogo nie interesuje.

Zajmijmy się teraz maseczkami.  To jest temat znacznie szerszy niż same testy, ponieważ dotyka prawie każdej osoby z wyjątkiem noworodków. Uważam, że temat maseczek jest o wiele, ale to naprawdę o wiele ważniejszy, niż temat testów. Nie chodzi mi tutaj o drążenie niekończących się medialnych dysput czy maseczki są skuteczne, czy też nie, czy odbierają nam wolność. O co mi chodzi? Właściciel firmy, kierownictwo sklepu, a w pierwszym rzędzie dyrekcja szkoły powinny wezwać lokalny SANEPID i zlecić zbadanie składu powietrza pod maseczką np. ucznia w szkole. Wynik badania należy natychmiast przekazać do Państwowej Inspekcji Pracy. Z takiego pomiaru wyniknie jednoznacznie, że powietrze pod maseczką w żadnym przypadku nie nadaje się do oddychania przez człowieka! Pomiarów takich dokonano dziesiątki i są opublikowane w Internecie. Nie były to jednak pomiary robione przez uprawnioną do tego organizację rządową. Wyobraźmy sobie jednak, że powietrze w klasie ma takie same parametry jak powietrze znajdujące się pod maseczką. Gdyby SANEPID przesłał do Państwowej Inspekcji Pracy wynik pomiaru składu takiego powietrza w klasie, to nigdy nie pozwolono by dzieciom i nauczycielom do takiej klasy wejść! Dyrekcja szkoły natychmiast byłaby zwolniona z pracy za sprowadzenie BEZPOŚREDNIEGO zagrożenia zdrowia i życia dzieci. Prokuratura z urzędu w trybie natychmiastowym postawiłaby dyrekcji szkoły zarzuty z Art. 160 §1, który mówi, że: „Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Oddychanie powietrzem, jakie znajduje się pod maseczką, doprowadza do chronicznych, PODKLINICZNYCH stanów zapalnych w mózgu. To oznacza, że te stany zapalne są niewykrywalne jakimikolwiek badaniami! Nie chcąc tu wchodzić w szczegóły, powiem tak: te NIEWYKRYWALNE stany zapalne mogą doprowadzić do trwałych zmian w mózgu, szczególnie mózgu dziecka, o czym wie każdy neurolog. Jeśli u kogoś wystąpił zawał mięśnia sercowego, wiemy o tym, że jeśli takiej osobie nie przywrócimy krążenia krwi w ciągu pierwszych trzech do czterech minut, oznacza to możliwość wystąpienia trwałych uszkodzeń mózgu, wynikiem czego mogą być trwałe paraliże i nie tylko. Proszę zwrócić uwagę na to, że mięsień sercowy może podjąć swoją pracę po wielu, wielu minutach jego reanimacji, ale raz niedotleniony mózg, już nigdy do swojej normalnej sprawności nie dojdzie. Tak niesamowicie wrażliwa jest tkanka mózgowa na najmniejszy nawet brak tlenu. Pomimo niu medycznym(!) nakazują, aby dorośli i dzieci MASOWO doprowadzali się do stanów podklinicznego zapalenia mózgu. Czy nie jest to masowe narażanie całego społeczeństwa na BEZPOŚREDNIĄ utratę zdrowia lub życia?

Czy można w takim razie to szaleństwo zatrzymać? Można. Należałoby zacząć od tego, żeby każdy obywatel, który głosował w wyborach do Sejmu, zażądał (nie prosił) od swojego posła, którego wybrał, natychmiastowego złożenia Interpelacji Poselskiej. Interpelacja Poselska jest najwyżej prawnie umocowaną metodą zadania pytania każdemu polskiemu urzędnikowi, na które on, z litery prawa, odpowiedzieć musi. Tych pytań może być wiele. Jedna z możliwych Interpelacji Poselskiej powinna zawierać jedno, konkretne pytanie: „Na jakiej podstawie naukowej Minister Zdrowia i podległe mu jednostki administracyjne, pozwalają na zastosowanie do diagnozy medycznej testów, których dokumentacja techniczna wyraźnie mówi, że wynik takich testów nie może stanowić diagnozy medycznej?”. Nie prorokujmy, co odpowiedziałby Minister. Poczekajmy, aż na to proste pytanie odpowie. 

Interpelacja taka, być może, spowodowałaby zatrzymanie tego szaleństwa.

Wygląda jednak na to, że czekać będziemy w nieskończoność i to nie ze względu na opieszałość urzędu Ministra Zdrowia. Czekać będziemy w nieskończoność, ze względu na lenistwo polskiego społeczeństwa. Rozwiązanie to tłumaczę w wielu moich publicznych wystąpieniach, które ogląda setki tysięcy Polaków. Błagam w nich wręcz o masowe „najazdy” na biura poselskie z żądaniami NATYCHMIASTOWEGO przedłożenia w Sejmie takich Interpelacji. Po tylu miesiącach nie słyszałem nawet o jednej przedłożonej Interpelacji. No więc niszczenie Polski będzie nadal trwać i przez nikogo nie będzie powstrzymane. Nie powstrzymane przez tych, którym najbardziej powinno zależeć na jego powstrzymaniu. Dawno temu, dr Jan Przybył, znany teolog i historyk powiedział: „do wszystkich trzech rozbiorów Polski doszło z powodu lenistwa polskiej szlachty”. Ja powiem tak: „Do zniszczenia gospodarczego Polski dojdzie z powodu lenistwa polskiego społeczeństwa”. Każdy poseł, któremu została połowa masy szarej w mózgu, natychmiast taką Interpelację powinien złożyć, co jak wykazałem, jest OCZYWISTE i poparte faktami naukowymi. Dlaczego do tej pory żaden poseł takiej Interpelacji nie złożył? Czy naprawdę, żeby posłowie bronili interesów Polski, trzeba ich do tego zmuszać? Jak widać, trzeba, ale… jak to się mówi: jaki wyborca taki poseł.

Tak więc drodzy Czytelnicy, jutro możecie pójść do biura poselskiego wybranego przez Was posła i zażądać natychmiastowego złożenia takiej Interpelacji w Waszym imieniu. Możecie też nie robić nic. Wtedy jednak nie oczekujcie, że ktokolwiek to covidowe szaleństwo powstrzyma, a wtedy nie lejcie krokodylich łez, jak Wam jest niedobrze, jak jest źle, jak „oni” do tego doprowadzili, jak „oni” odbierają Wam wolność. Jacy „oni”? Tych „onych” widzicie każdego dnia. W lustrze.

Artykuł ukazał się w czasopiśmie: Harmonia. Twoje Zdrowie, Twoja Odpowiedzialność w wydaniu wrzesień/październik 2020.

 
 


Tutaj znajdziesz więcej informacji.

Jerzy Zieba